Tzw. pandemia obnażyła że tak właśnie jest. Czy jest sposób, aby z tym walczyć bez rewolucji na ulicach? Moim zdaniem tak.

Tzw. pandemia COVID-19 ukazała, że rządy traktują nas ludzi jak niewolników. Sądzisz, że nie i jesteś wolny? Tylko Ci się tak wydaje. Nakazali nosić maskę na twarzy, bo to rzekomo chroni przed transmisją wirusa (choć żadne randomizowane badania kliniczne tego nie potwierdzają). Jeśli nie nosiłeś to jak policja cię złapała to dostawałeś mandat albo musiałeś chodzić po sądach i dochodzić swoich praw. Niektórym się udawało, innym nie. Któregoś dnia przeczytałem w gazecie, że rzecznik Ministerstwa Zdrowia (raczej chorób i śmierci) Wojciech Andrusiewicz stwierdził, że trzeba zastosować kij, aby zmusić społeczeństwo do przestrzegania reżimu sanitarnego. Wtedy sobie pomyślałem - kij? A co my jesteśmy bydłem, niewolnikami? Jakim prawem ten (niedo)rzecznik coś takiego mówi? Dlaczego nas tak traktują? Czy to "tylko" psychopatia czy może coś więcej? 

Odkąd pamiętam zawsze starałem się wszystko zrozumieć i drążyłem różne sprawy. W szkole lubiłem przedmioty ścisłe, bo tam była logika i jedno z drugiego wynikało, opisywało zjawiska zachodzące w przyrodzie za pomocą różnych praw. W związku z tym co się działo w czasie tzw. pandemii stwierdziłem, że coś tu jest nie tak, że nas tak traktują i nami pomiatają i mają za nic konstytucję czy ustawy. Wszystko co robili (nakaz maseczkowy, lockdowny, kwarantanny) było oparte na kłamstwie i bezprawiu, bo nie udowodniono, że ów wirus w ogóle istnieje, gdyż nikt go nie wyizolował. Rozporządzenie nakazujące noszenie masek było sprzeczne z ustawą o zwalczaniu chorób zakaźnych. Zakaz zgromadzeń był sprzeczny z konstytucją itp. Ogólnie totalne bezprawie i matriks. Wcześniej w III RP nigdy czegoś podobnego nie było, a przynajmniej nie na taką skalę. Wynikało z tego co robią, że konstytucja i te ustawy i inne akty prawne są tak naprawdę warte tyle co papier na jakich je wydrukowano. Rządzący łamali je nagminnie i nikt z nich nie poniósł żadnej kary. Stwierdziłem, że muszę ustalić dlaczego. 

Na studiach miałem tylko podstawy prawodawstwa, więc wiedziałem jaka jest ranga aktów prawnych i w zasadzie tyle. Nic mi to nie dawało. Zacząłem szukać w różnych miejscach, w tym mocno alternatywnych, i sprawdzać to co tam piszą czy mówią. I w końcu znalazłem punkt zaczepienia i jak sądzę rozszyfrowałem o co chodzi w tej grze i bezprawiu pozorowanym na prawo. Wygląda bowiem na to, że jest to gra. To co napisałem poniżej wyda się pewnie większości czytelników niedorzeczną teorią spiskową. Podaję źródła, aby można było sprawdzić czy to co piszę jest prawdą. Zachęcam do tego, aby mi nie wierzyć, ale samemu sprawdzić. Uwaga już na początku będzie grubo.

Pierwszy fakt - Polska (III RP) została w 2002 r. zarejestrowana jako korporacja POLAND REPUBLIC OF w rejestrze Security and Exchange Commision w USA (Komisja Bezpieczeństwa i Giełdy). Tutaj link, który to potwierdza: https://www.sec.gov/cgi-bin/browse-edgar?CIK=0000079312 
Inne państwa także są zarejestrowane jako korporacje na giełdzie w USA - np. Włochy: https://sec.report/CIK/0000052782

Drugi fakt - wszystkie urzędy, w tym sądy, są również zarejestrowane jako firmy i mają numery D-U-N-S.
Można to sprawdzić na platformie UPIK: https://www.dnb.com/de-de/upik/. Sądy oprócz tego mają numery NIP i REGON tak jak firmy.  Kilka przykładów: Ministerstwo Zdrowia: https://www.dnb.com/de-de/upik-profile-en/367462863/ministerstwo_zdrowia; Główny Urząd Statystyczny: https://www.dnb.com/de-de/upik-profile-en/422468074/glowny_urzad_statystyczny; Sąd Rejonowy w Chełmie: https://www-prod.dnb.com/de-de/upik-profile-en/423293015/sad_rejonowy_w_chelmie/; Urząd Miasta Krakowa: https://www-prod.dnb.com/de-de/upik-profile-en/366042158/urzad_miasta_krakowa/. I można tak jeszcze długo - są kancelarie sejmu i senatu, prezydenta, Komenda Główna Policji, ZUS, US i inne. 

Trzeci fakt - w starych dowodach osobistych (papierowych, książeczkowych) imię i nazwisko było zapisane normalnie tj. Jan Kowalski. W nowych plastikowych dowodach osobistych wydawanych od 2001 lub 2002 r. imię i nazwisko jest zapisane w formie JAN KOWALSKI. Pozornie wydaje się że co to za różnica? Otóż jest to znaczna różnica. W starożytnym Rzymie JAN KOWALSKI oznaczał niewolnika (status Capitis Deminutio Maxima - największe umniejszenie praw), a Jan Kowalski człowieka wolnego. Ktoś powie: to było bardzo dawno i to tylko historia. Czyżby? Zastanówmy się chwilę. Jak pisze się nazwy firm? Wielkimi literami. A jak się pisze imiona i nazwiska zmarłych na grobach? Też wielkimi literami. Czy to przypadek? Według mnie nie - to znak dawany nam przez tzw. elity (okultystów, masonów, iluminatów - nazwij ich jak chcesz). 
Stare książeczkowe i nowe plastikowe dowody osobiste różni jeszcze jeden ważny fakt oprócz innych form zapisu w nich imienia i nazwiska. W starych dowodach był podpis organu wydającego dowód osobisty (wójta burmistrza czy prezydenta miasta). Kto jeszcze ma w domu taki stary książeczkowy dowód niech sprawdzi (ja sprawdziłem w swoim i podpis burmistrza jest). W nowych dowodach plastikowych nie ma podpisu organu wydającego. Jest jedynie napisane organ wydający: np. BURMISTRZ MIASTA ...  Dokument bez podpisu tego kto go wydał jest nieważny. Na to szczególnie zwracali mi uwagę, gdy pracowałem przez krótki czas w urzędzie. Każde pismo wychodzące jakie napisałem musiało mieć podpis naczelnika wydziału. Bez tego było nieważne. Zatem III RP sama przynaje się (choć może nie wprost) do bezprawia.  

Po stwierdzeniu powyższych 3 faktów sformułowałem szaloną jak się wydaje hipotezę: rząd traktuje nas jak firmy, czyli coś co jest martwe. To co jest martwe nie ma zaś wolnej woli i można z tym zrobić wszystko. Dlatego nami tak pomiatają. Dobrze, ale czy można to jakoś udowodnić? Pogrzebałem i znalazłem.

Z kodeksu cywilnego (art. 43) wynika, że m. in. osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą lub zawodową we własnym imieniu jest przedsiębiorcą - art. 43(1). Dalej jest napisane, że przedsiębiorca działa pod firmą - art. 43(2), zaś firmą osoby fizycznej jest jej imię i nazwisko - art. 43(4). https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19640160093/U/D19640093Lj.pdf - str. 9, dział III
Jak to więc rozumieć? Wszystko jedno czy pracujesz gdzieś na etacie czy też masz własną działalność gospodarczą jesteś traktowany jako firma. Twoją firmą jest imię i nazwisko z dowodu osobistego - JAN KOWALSKI. Czy dotyczy to też emerytów, rencistów i dzieci? Tego już w kodeksie cywilnym nie ma, ale we wszystkich plastikowych dowodach osobistych imię i nazwisko jest pisane w formie JAN KOWALSKI bez względu na wiek czy stan zdrowia. Zatem niemal na pewno odpowiedź brzmi: tak. 

Dalej znalazłem jeszcze ciekawsze i "kosmiczne" rzeczy. Kto, a może co to jest osoba? No jak to? Oczywiście człowiek. Czyżby? Okazuje się, że pierwotne znaczenie słowa osoba (po łacinie persona) to maska nakładana na twarz przez aktora w teatrze starożytnym. https://pl.wikipedia.org/wiki/Osoba. Wygląda więc na to, że dowód osobisty to jest nasza maska jaką zakładamy, gdy mamy do czynienia z państwem (korporacją). Maska ta sprawia, że gramy rolę korporacji, a nie żywego człowieka. Skoro tak to mamy prawa takie jak korporacja, a nie jak żywy człowiek. Czy ta hipoteza jest prawdziwa? Wygląda na to, że tak.

Słownik prawa Blacka (VII edycja) definiuje zaś osobę następująco: 1. Człowiek. 2. Podmiot (taki jak korporacja) rozpoznawany przez prawo mający prawa i obowiązki człowieka. 3. Żywe ciało człowieka. Mamy tam też definicję sztucznej osoby (zwanej popularnie po angielsku strawman, a po naszemu chochoł). Brzmi ona tak: Podmiot, taki jak korporacja, stworzony przez prawo z nadawanymi pewnymi prawami ustawowymi i obowiązkami człowieka, rzeczywisty lub fikcyjny, który dla celów rozumowania prawnego jest traktowany bardziej lub mniej jako człowiek. Inne terminy: fikcyjna osoba, prawna osoba. Oprócz tego w tym słowniku mamy jeszcze definicję osoby naturalnej: "człowiek w odróżnieniu od sztucznej osoby stworzonej przez prawo". Tutaj krótki film gdzie widać te definicje ze wspomnianego słownika (po angielsku): https://pl.pinterest.com/pin/are-you-person-blacks-law-dictionary-definition-of-a-person--178736678931576624/

Z powyższych definicji wynika, że prawo stworzyło sztuczną osobę (chochoła), traktowanego jako korporację, który podlega prawu stanowionemu. Nadawane mu są pewne prawa ustawowe czy konstytucyjne. Te zaś mogą być zmienione, bo jak wiadomo konstytucje czy ustawy ulegają zmianom. Nigdzie zaś nie jest napisane, że człowiek, jako żywa istota, podlega temu stanowionemu prawu! Weźmy jakąś ustawę. Na początku mamy jej zakres obowiązywania w tym kogo dotyczy. Przykładowo ustawa o policji i uprawnienia policjanta (art. 15). Mamy tam napisane, że chodzi o legitymowanie osób, zatrzymywanie osób itp., a nie ludzi. Pozornie to jest to samo, ale jak widzimy z powyższych definicji ze słownika prawa Blacka wcale nie. 

Umysł się już zagotował? Jeśli nie to jedziemy dalej. Człowiek nie podlega prawu stanowionemu? Jeśli tak to co to znaczy? Stoi ponad prawem? Czyli można bezkarnie kraść, mordować, gwałcić itp., bo prawo nas nie dotyczy bo nie jesteśmy korporacjami? Czy w sądzie wystarczy powiedzieć, że ja jestem żywym człowiekiem więc kodeks karny mnie nie dotyczy i mogę rabować czy mordować i mnie uniewinnią? Nie! Żywych, czyli prawdziwych ludzi obowiązuje prawo naturalne ustanowione przez Stwórcę (Boga czy naturę wszystko jedno w co kto wierzy). Mamy je zapisane w Biblii (10 przykazań). Sprowadzają się one do 3 zasad: 1. Nie krzywdź innych; 2. Nie wyrządzaj szkody. 3. Dotrzymuj zawartych (świadomie i dobrowolnie) umów (dotyczy też umów słownych). Trzecia zasada nie wynika z 10 przykazań, ale od dziecka mnie uczyli, żeby dotrzymywać danego słowa. Umowa (ustna czy pisemna) jest naszym słowem, że zobowiązujemy się do czegoś. 

Takie prawo nas obowiązuje jako ludzi, a nie firmy. Jest to najwyższe prawo, niezmienne, stojące nad wszystkimi innymi przepisami, w tym konstytucją. Konstytucja nie nadaje nam praw, a jedynie potwierdza je. Prawa żywego człowieka nabywamy samoistnie z faktu samego urodzenia. Jeśli nie łamiemy żadnej z tych 3 zasad to nie łamiemy prawa. Jak to wykorzystać w walce z tzw. państwem?

Wiemy już że tzw. państwo jest korporacją i że jego różne urzędy też są korporacjami, co jest sprzeczne z art. 2 Konstytucji z 1997 r., gdzie jest napisane że RP jest demokratycznym państwem, a nie korporacją. My zaś też jesteśmy traktowani przez nich jako korporacje (nigdy oczywiście tego nie przyznają, ale wszystko co jest powyżej na to wskazuje). Czy możemy to wykorzystać? Oczywiście! Jedną z podstawowych maksym prawa jest zasada Consensus facit legem, czyli zgoda tworzy prawo. Zgoda zaś jest uzyskiwana przez umowę zawartą przez strony. Gdy jakiś urząd czegoś od nas chce i zaadresował do nas pismo na osobę JAN KOWALSKI to działamy następująco: 1. Oświadczamy że JAN KOWALSKI, dowód osobisty nr..., PESEL nr... to jest korporacja, a ja jestem mężczyzną/kobietą, żywym człowiekiem. 2. Stwierdzamy że tzw. państwo jest korporacją zarejestrowaną w USA na giełdzie (podajemy link i/lub dołączamy wydruk) 3. Stwierdzamy że ich urząd jest firmą o nr D-U-N-S ... (podajemy link lub najlepiej załączamy wydruk z rejestru UPIK). 4. Przywołujemy zasadę Consensus facit legem i pytamy: gdzie i kiedy zawarliśmy umowę, która jest podstawą do Waszych roszczeń wobec mnie? Jeśli taka umowa (z moim własnoręcznym podpisem) jest to żądam przedstawienia jej kopii. Jeśli takiej umowy nie ma to Wasze roszczenie jest bezzasadne (o ile nie ma poszkodowanego) i dalsze żądania bez przedstawienia kopii umowy będę traktować jako bezprawne nękanie i podejmę kroki prawne. 

W ten sposób przerzucamy ciężar sprawy na nich. W prawie jest bowiem tak, że ten kto wnosi roszczenie musi udowodnić jego zasadność. Zatem to nie my się mamy tłumaczyć urzędnikowi tylko on nam. Na zakończenie pismo należy podpisać na czerwono w formie Jan z rodu Kowalski albo Jan z rodu Kowalskich. Czerwony to kolor krwi czyli życia. Zaś rozdzielenie imienia i nazwiska formułą "z rodu" (lub "z rodziny") sprawia, że nie mają nas jak podejść, bowiem w ich dokumentach figurujemy tylko jako IMIĘ NAZWISKO lub Imię NAZWISKO lub Imię (Nazwisko). Pierwsza forma jest w dowodzie osobistym ( i skróconym akcie urodzenia na podstawie którego dziś wydają dowód osobisty po ukończeniu 18 lat), druga na akcie urodzenia (od 2015 r. już też jest IMIĘ NAZWISKO), a trzecia we wniosku o rejestrację noworodka (tam podaje się Imię (Imiona) a Nazwisko to nazwisko ojca). Wyciągnąłem z USC ich kopie i potwierdzam, że tak jest.   

Uzbrojony w taką wiedzę teoretyczną postanowiłem sprawdzić w praktyce jak to działa. Przypadkiem nadarzyła się okazja. Zaparkowałem nieświadomie na zakazie na ślepej uliczce po lewej stronie drogi. Widziałem znak po prawej. Po lewej też był jak się okazuje ale ze 200-300 m dalej. Dostałem pismo ze Straży Miejskiej, że został złamany zakaz parkowania i aby wskazać w ciągu 7 dni kierującego, który dostanie mandat 100 zł i 1 pkt karny, a jak nie to mnie jako właściciela auta ukażą mandatem 500 zł. Mandat musi być zgodnie z ustawą wystawiony na osobę fizyczną. W piśmie to wyraźnie było napisane. 

Postąpiłem następująco: nie wypełniłem formularza na mandat, ale napisałem do Straży Miejskiej Affidavit. Jest to oświadczenie pod przysięgą mające moc taką jaką zeznania w sądzie pod przysięgą. Jest to dużo więcej niż zwykłe pismo i w sprawach urzędowych ma znacznie większą moc. Za kłamstwo w Affidavit można pójść siedzieć nawet na 3 lata tak jak za kłamstwo w sądzie.  Treść w skrócie była następująca: 1. Oświadczyłem, że jestem mężczyzną, żywym człowiekiem, a JAN KOWALSKI dowód osobisty nr... , PESEL nr ... to martwy, sztuczny twór korporacji POLAND REPUBLIC OF, osoba fizyczna (załączyłem wydruk ze strony SEC). 2. Oświadczyłem, że jako żywy człowiek podlegam prawu naturalnemu (3 powyższe zasady). 3. Oświadczyłem, że nie złamałem prawa, bo nie ma nikogo poszkodowanego (bramy nikomu nie zastawiłem - wtedy mogliby się czepiać). 4. Oświadczyłem, że nie zawarłem nigdy żadnej umowy z firmą Urząd Miejski ... (Straż Miejska podlega pod urząd miejski) o nr D-U-N-S ... (załączyłem wydruk). Powołałem się na maksymę prawa Consensus facit legem 5. Zażądałem aby w ciągu 7 dni wykazali, że złamałem prawo. Jeśli nie zrobią tego ich roszczenie jest bezprawne. Podpisałem się na czerwono w formie Jan z rodu Kowalski. Dostarczyłem pismo osobiście i wziąłem egzemplarz z potwierdzeniem odbioru. Minęły 2 miesiące i nie mam odpowiedzi. Zasady międzynarodowe odnośnie Affidavit są takie, że jeśli to co napisane w Affidavit nie zostanie obalone w zadanym czasie staje się uznawane jako prawda. Ich milczenie potwierdza, że nie doszło do złamania prawa. Tym samym teoria została potwierdzona praktyką, przynajmniej w tak błahej sprawie. Jeśli dojdzie mimo to do rozprawy w sądzie mam niepodważalny argument - mieli szansę obalić moje twierdzenia i jej nie wykorzystali. Zatem nie mają podstaw do ukarania mnie. 

Oczywiście to była bardzo błaha i prosta sprawa i chodziło w niej o "aż" 100 zł. W sprawach o dużo większe pieniądze lub np. o dzieci może nie pójść tak gładko. Trzeba jednak próbować działać podobnie, bo inaczej pozostaje tylko rewolucja na ulicach z krwawym skutkiem. To powinno być ostatecznością jeśli posuną się już do absolutnego bezprawia (totalne mieliśmy podczas tzw. pandemii). 

Na koniec jeszcze dwie uwagi - Affidavit powinien być poświadczony przez notariusza lub 2 świadków, co potwierdza że sami to napisaliśmy. Ja byłem u notariusza i nie chciał tego mi poświadczyć. Powiedział, że to jest oświadczenie woli i że mój podpis jest wystarczający. Świadków nie znalazłem, bo to co powyżej przedstawiłem jest tak "kosmiczne", że nikt nie chciał mi podpisać (a w Affidavit tak dokładnie jak tu wszystkiego nie opisywałem, bo to oni mają udowodnić nieprawdę, a nie ja prawdę). Ponieważ termin na odpowiedź mijał Affidavit poszedł tylko z moim podpisem na czerwono. Mimo tego deliktu prawnego minęło 2 miesiące i odpowiedzi brak. 

Dzisiaj wiem też, że powinno się zastrzec nasze prawa jako żywego człowieka dopisując tam gdzie deklarujemy się jako żywy mężyczyzna/kobieta lub pod podpisem (czytelnym) formułkę "Wszelkie prawa zastrzeżone" lub UCC 1-308. Ta druga formułka wynika z Jednolitego Kodeksu Handlowego (UCC) który ma zastosowanie do spraw związanych z korporacją państwową, gdyż ich "oferty" (mandaty, wezwania do zapłaty itp.) są propozycjami handlu fikcją prawną JAN KOWALSKI. https://www.law.cornell.edu/ucc/1/1-308. 
Należy to zrobić po to, aby wykluczyć domniemaną zgodę na zrzeczenie się naszych praw. Ich cały system bowiem opiera się na domniemaniu zgody na bycie fikcją prawną. Jeżeli nie piszesz wyraźnie że nie jesteś korporacją JAN KOWALSKI to zakładają że nią jesteś.